sobota, marca 31, 2018
Niezmienne pytania o przyszłość, czyli recenzja "Końca drogi" Dmitrija Glukhovsky'ego.
Wraz z końcem miesiąca, wciąż oczekując na przyjście prawdziwej wiosny, zdecydowałam się poświęcić ostatni marcowy wpis opowiadaniu autora, który najlepiej czuje się w tematach postapokaliptycznych. To jemu zawdzięczamy jeden z ciekawszych fenomenów literackich jaki powstał w ostatnich latach, nawiązujący do upadku ludzkości, która przetrwała nuklearny kataklizm, ale zeszła do podziemi metra na całym świecie. Dmitry Glukhovsky, bo o nim mowa, należy do niekwestionowanych mistrzów kreacji świata po upadku ludzkości. W zasadzie nie trzeba go nikomu przedstawiać. Większość osób, nawet jeśli nie przeczytała żadnej książki tego autora, bez większych problemów skojarzy jego nazwisko z powieściami cyklu "Metro 2033", "Metro 2034" czy "Metro 2035". Niedawno w polskich księgarniach ukazała się powieść jednego z autorów, który inspirując się cyklem Glukhovsky'ego napisał powieść "Wędrowiec" (pisałam o niej tutaj). Do książki dołączone zostało opowiadanie "Koniec drogi" Dmitry Glukhovsky'ego.