środa, kwietnia 26, 2017

Pamięć obszyta koronką, czyli recenzja powieści Gabrieli Anny Kańtor "Koronki z płatków śniegu".


Podobno nie ma dwóch takich samych płatków śniegu. Ale, jeśli spróbujemy je połączyć, uzyskamy magiczne i fantazyjne kompozycje, choć przyznać trzeba -  nietrwałe. Nasze wspomnienia, rodzinne tajemnice, marzenia i ulotne chwile przypominają nieco zimowy taniec płatków śniegu, wirujących wokół nas i otulających swą delikatnością. Chciałoby się je zatrzymać na zawsze, przechować i przekazać kolejnym pokoleniom. Wspomnienia, zapachy, nastroje zebrała w literackim debiucie Gabriela Anna Kańtor, oddając w ręce czytelników sagę rodzinną "Koronki z płatków śniegu".

Powieść, którą można określić jako historię pogranicza, ponieważ jej fabuła została osadzona pomiędzy Polesiem, Śląskiem i współczesną wsią małopolską, jest utworem prowadzonym na kilku poziomach narracji. Przeszłość i teraźniejszość przeplatają się wzajemnie niczym koronkowy ścieg. Trzeba uważać, żeby nie zgubić żadnego oczka, czy nie pomylić splotu. Wątki, postaci, zmienne tło historyczne - mieszają się ze sobą, ale autorka zadbała o nasz czytelniczy komfort. Już na wstępie wita nas Drzewo Koronkowe, czyli rodzinne drzewo genealogiczne. Dobrze, że jest. Do specyficznej narracji trzeba się przyzwyczaić. Rozmowy, wspomnienia, przeskoki czasowe, w tle zaś dygresje tych, których już nie ma. W "Koronkach z płatków śniegu" mówią do nas również zmarli. Komentują rzeczywistość, towarzyszą codziennym zdarzeniom, spoglądają z góry i chronią kolejne pokolenia rodziny Ruczajów.
Historia sięga 1864 roku, upadku powstania styczniowego, carskich represji i konfiskat majątków ziemskich na Polesiu. Poznajemy wtedy protoplastów rodu, czyli hrabiego Wojciecha Ruczajewskiego i jego żonę Różę Gabrielę z d. Zawiejska. Jest jeszcze pies o wdzięcznym imieniu Ugryź. Będzie nam towarzyszył na kartach powieści. Bezustannie przypominał mi psa występującego w kultowym już serialu telewizyjnym "Czterdziestolatek". Z nim również wiązały się zabawne anegdoty. Ale to już zupełnie inna historia.

Humor jest ważnym elementem opowieści, jednak w rodzinnych wspomnieniach dominują poważne kwestie, szczególnie związane z tożsamością, odrębnością, śląskością. Bo w "Koronkach z płatków śniegu" Śląsk jest kluczowym elementem, wokół którego autorka zbudowała fabułę. Sama spędziła większą część życia na śląskiej ziemi. Jej osobiste wspomnienia wpisują się więc w opowieść o rodzinie, która musiała zmagać się z dramatycznymi wydarzeniami, mającymi wpływ na ich egzystencję. Powstania zbrojne, wojny światowe, praca w kopalniach węgla kamiennego, narodziny i śmierć, tułaczka, konflikty - to tylko niektóre ze składników tożsamości ludzi mieszkających na Śląsku. Przez sto pięćdziesiąt lat rodzina Ruczajewskich vel Ruczajów doświadczyła wiele, zmagała się z przeszkodami, definiowała swoje istnienie poprzez ważne wartości, zwyczaje, tradycje i gwarę. Bohaterowie powieści przemawiają do nas w jednym z najstarszych dialektów języka staropolskiego. Całość okraszona została tekstami przyśpiewek, fragmentami wierszy, folklorem budującym nastrój dawnych lat, ukazującym polską i śląską duszę. Pośród tekstu możemy odnaleźć czarno-białe fotografie ukazujące różne pamiątki, pocztówki, landszafty i portrety.

"Koronki płatków śniegu" to pieczołowicie opowiedziana historia o przeszłości, która pięknie łączy się ze współczesnością, podtrzymując pamięć o rodzinnej tradycji równocześnie otwiera się na obecny świat. Współczesne pokolenia układają sobie życie daleko poza rodzimym Śląskiem. Gdzieś za oceanem rodzą się dzieci, w Argentynie odbywają się ważne uroczystości, słychać polską mowę. Tam nikt już nie ma dylematu, czy opowiedzieć się za śląską, polską a może niemiecką opcją pochodzenia. Bo dziś Ślązak to po prostu człowiek. Prawdziwy, szczery, dumny ze swojej historii, i wrażliwy. Pani Gabriela Anna Kańtor obszyła koronką opowieść o kilku pokoleniach szlacheckiej rodziny z Polesia i rdzennych Ślązaków. Ich historia toczy się w latach 1864 - 2015. Książka wzbogaca obraz Śląska i Ślązaków poprzez osobiste wspomnienia pisarki, która dorastała u boku ukochanej babci, słuchała jej bajania, siadywała w kuchni pod romą (to taka kuchenna półka na przyprawy z kołkami do powieszenia kubków), gdzie czuwała nad nią wykrochmalona makatka z prostym, acz poważnym przesłaniem w stylu: “Miłość i zgoda – domu ozdoba”. Jest w tym wszystkim dużo liryzmu, nieco nostalgii, lecz nie brakuje też dramatyzmu i powagi. Jak to w życiu bywa. Najważniejsze, żeby mieć własną, rodzinną przystań. Trzeba o nią dbać. Jak o koronki z ulotnych płatków śniegu.


Tytuł: "Koronki z płatków śniegu"
Autor: Gabriela Anna Kańtor
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 320

Za książkę dziękuję Portalowi


dla którego powstała powyższa opinia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz